W związku z pandemią mój zakład pracy został "zamknięty". W marcu wysłano mnie do domu bez obowiązku świadczenia pracy w ostatnim tygodniu, a w kwietniu kazano mi siedzieć w domu i czekać na telefon od przełożonych. Za oba te miesiące pracownicy otrzymali wynagrodzenia odpowiednio "uszczuplone" rzecz jasna. W maju sytuacja się uspokoiła większość z pracowników wróciła do pracy jednakże zmieniono nam okres rozliczeniowy z 3-miesięcznego na 12-miesięczny. Obniżono nam również wymiar czasu pracy do 4/5 etatu. Jednocześnie poinformowano nas o niedogodzinach do odpracowania "kiedy będziemy mogli". Obowiązek ten został na pracowników nałożony w związku porozumieniem Zarządu z związkiem zawodowym mimo tego, że przy zatrudnieniu nie poinformowano, że w ogóle w moim zakładzie pracy w ogóle jest coś takiego jak związki zawodowe, zwłaszcza, że na każdej umowie miałem zapis iż w zakładzie X nie obowiązuje układ o porozumieniach zbiorowych.
Obecnie "straszy się" mnie zwolnieniem jeśli nie odrobię tych niedogodzin. W związku z tym moje pytanie czy de facto kazanie pracować ludziom 13 miesięcy w roku jest zasadne (czy de facto odpracowanie tego jest pracą w nadgodzinach) i czy byłem zobowiązany podpisać aneks obniżający etat (i wynagrodzenie), a w przypadku odmowy można było mnie zwolnić?
Dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź i pozdrawiam.
