Kategorie
Skocz do zawartości

Wliczanie do czasu pracy czasu dojazdu pracownika do miejsca delegacji


Admin Kadry

Rekomendowane odpowiedzi

totalny absurd, pracodawca wysyła mnie na szkolenie do innego oddziału, obecność obowiązkowa odległość w jedną stronę ok 270 km plus szkolenie i powrót tego samego dnia. Wstaję o 4 rano jadę pojazdem służbowym jako pasażer ok 4 godzin, 4-5 szkolenie i powrót. Poza domem jestem ok 13-14 godzin, w tym charytatywnie 5-6 debilizm.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co za roszczeniowość? chamstwo!

po godzinie 16 czy 17 jest to mój czas! mój mojej rodziny, dziecka itd..... jeżeli jadę samochodem (nie dla siebie, nie dla przyjemnośći) to jest to praca - tak było przez L A T A! ja wyjeżdżam o 17 i do klienta dojeżdżam dopiero o 22- 22:30 dlaczego 5 czy 6h mojego życia ma być gratis dla firmy która nie chce mnie puścić nawet 15 min wcześniej jak muszę do lekarza czy po dziecko, ale trzymanie do 17:30 i kopniak w tyłek do klienta jedź jest OK!

każdy kto jeździ służbowo, zwłaszcza dużo powinien mieć tachograf w osobowym samochodzie, ten czas nocne godziny w aucie i normalne godziny pracy powinny być sumowane. Każdy dla którego takie wyjaśnienie jest normalne jest debilem który nigdy nie przepracował tygodnia w takim systemie pracy. To jest n i e w o l n i c t w o.[/

Należy czytać ze zrozumieniem odpowiedzi, a nie burzyć się bezpodstawnie.

Sytuacja powyżej, na którą odpowiedziałam jest diametralnie różna.

Urzędniczka nie jeździ do klienta, ale jako pasażer towarzyszy szefowi w podróży.

ja jednak uważam, że ta wypowiedź jest chamska, szef zleca mi wyjazd ok 260 km na szkolenie, mam tam być o 9, wstaję o 4 wracam często ok 20. Następnego dnia do pracy. Odbiór i dowóz dziecka do szkoły muszę kombinować i prosić o dowóz, więc nie jest to tak, że nie mam nic lepszego do roboty, nie jadę bo chcę, jadę bo ktoś mnie do tego zmusza. Ma nade mną przewagę, bo w przeciwieństwie do ciebie mieszkam w beznadziejnej okolicy jeżeli chodzi o pracę. Ja wiem, że przepisy są debilne, ale twoja wypowiedź urzędniczka nie jeździ do klienta, ale też nie jeździ dla zabawy jest nie na miejscu moim zdaniem. Przez 6 lat nie byłam na urlopie, pracowałam ponad 200 godzin w każdym miesiącu na polecenie szefa. Pisałam o urlop i kazał mi w 2-3 dniu wrócić do pracy, bo mam zrobić to czy tamto. To są realia prowincji w budżetówce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"

Należy czytać ze zrozumieniem odpowiedzi, a nie burzyć się bezpodstawnie.

Sytuacja powyżej, na którą odpowiedziałam jest diametralnie różna.

Urzędniczka nie jeździ do klienta, ale jako pasażer towarzyszy szefowi w podróży."

 

To w cudzysłowie jest moją odpowiedzią.

Gdzie tam widzisz chamstwo?

Prześledź wątek, a dopiero komentuj

 

Co do twojej sytuacji.... nie widzisz, że użalasz się nad sobą?

Przez 6 lat nie byłaś na urlopie?

Ponad 200 godzin pracy w m-cy?

No i co z tym zrobiłaś?

Przepisy KP są jednakowe, czy to prowincja, czy metropolia.

Chyba, że ktoś lubi być wykorzystywany, czytaj "niezbędny"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wg mnie ten artykuł wprowadza w błąd.

Opiera się na orzecznictwie z lat 70-80. Pragnę zauwazyć, że w międzyczasie Polska weszła do UE :-) I tak przypominam, że dyrektywy UE mają charakter bezwględnie obowiązujący w krajach UE.

Zalecam zatem zapoznanie się z Dyrektywą 2003/88/WE oraz z Komunikatem wyjaśniającym do tej dyrektywy.

 

"— Nieregularne dojazdy pracowników do innego miejsca pracy

Zgodnie z tym samym tokiem rozumowania, co w przypadku przejazdów między spotkaniami w dniu roboczym,

można uznać, że w świetle wspomnianych powyżej kryteriów oraz celu dyrektywy, jakim jest ochrona zdrowia i bezpieczeństwa pracowników, za czas pracy należy uznać przejazdy pracowników, którzy, na żądanie pracodawcy, zamiast udać się do głównego miejsca pracy udają się bezpośrednio na spotkania lub do innego miejsca pracy. W takich bowiem okolicznościach sytuację tych pracowników można uznać za podobną do sytuacji pracowników

w sprawie Tyco, ponieważ są oni wysyłani przez pracodawcę do miejsca innego niż miejsce, w którym zwykle wykonują pracę (

108).".

 

I sprawa jasna.

 

Mam nadzieję, że autor artykułu odniesie sie do mojego komentarza i wyjaśni, dlaczego pomimo jasno brzmiących przepisów i wytycznych co do ich stosowania, stoi na stanowisku, że dojazd do miejsca wskazanego w poleceniu wyjazdu służbowego, nie zalicza sie do czasu pracy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już spieszę z odpowiedzią :-) M. in. Konstytucja RP.

 

A ja mniemam, że ta enigmatyczna odpowiedź pochodzi od pseudo prawnika :)

Czyżby tylko prawnicy byli zajęci, inne zawody "byczą się"?

Zbędnie ty komentujesz prowokując dyskusję, a może do napisania pracy domowej jest ci to potrzebne?

Raz jeszcze powtarzam: obowiązuje KP i komentarze do niego,a w nim są zawarte informacje co zaliczane jest do czasu pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...