Kategorie
Skocz do zawartości

Wliczanie do czasu pracy czasu dojazdu pracownika do miejsca delegacji


Admin Kadry
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jeden z naszych pracowników wyjechał w delegację w celu wykonania obowiązków w oddziale firmy, znajdującym się w innym mieście niż jego stałe miejsce pracy. Pracownik odbył podróż samochodem służbowym. Jak w przedstawionej sytuacji rozliczyć jego czas pracy? Czy w związku z tym, że pracownik prowadził samochód, aby dojechać do miejsca delegacji nie przewożąc innych pracowników, należy uznać, że czas dojazdu i powrotu do oddziału będzie dla niego czasem pracy?

 

Powrót do artykułu: Wliczanie do czasu pracy czasu dojazdu pracownika do miejsca delegacji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Mam pytanie, trochę z innej strony. Pracuję w miejscowości A i czasami jestem oddelegowana do miejscowości B do oddziału naszej firmy. Oddział ten jest oddalony od miejscowości A, w której mieszkam i pracuje o 2 godziny drogi. Pracodawca wymaga ode mnie bym w miejscowości B stawiła się o 8:00 i opuściła miejsce pracy dopiero o 16:00. Wynika z tego, że oprócz 8 godzin pracy poświęcam jeszcze 4 na dojazd. Czy pracodawca może wymagać ode mnie stawienia się w tych godzinach w miejscowości B (do której sam mnie oddelegował), podczas gdy w umowie o pracę moim miejscem pracy jest miejscowość A? z góry dziękuje za odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, trochę z innej strony. Pracuję w miejscowości A i czasami jestem oddelegowana do miejscowości B do oddziału naszej firmy. Oddział ten jest oddalony od miejscowości A, w której mieszkam i pracuje o 2 godziny drogi. Pracodawca wymaga ode mnie bym w miejscowości B stawiła się o 8:00 i opuściła miejsce pracy dopiero o 16:00. Wynika z tego, że oprócz 8 godzin pracy poświęcam jeszcze 4 na dojazd. Czy pracodawca może wymagać ode mnie stawienia się w tych godzinach w miejscowości B (do której sam mnie oddelegował), podczas gdy w umowie o pracę moim miejscem pracy jest miejscowość A? z góry dziękuje za odpowiedź.

Wszystko masz dokładnie wyjaśnione w artykule powyżej. Dlaczego go nie przeczytasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Mam pytanie :

Pracuje w godzinach 8-16

Czasami jestem oddelegowana do innych placówek firmy w celu przeprowadzania szkoleń

Przełożona wysyła mnie np. 300km gdzie mam od 8.00 rozpoczac prace w poniedziałek. Jednak żeby przeprowadzić szkolenie muszę jechać w niedziele do siedziby firmy, zabrać sprzęt do szkoleń i samochód słuzbowy i de facto wyjeżdżam w niedziele. Od kiedy w takim przypadku liczy mi się czas pracy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
mam taką wątpliwość. Pracuję w urzędzie w godz. 7-15 (ale na dość specyficznym stanowisku), jednak mój szef wymaga ode mnie częstych wyjazdów razem z nim lub kierownikami. wtedy on prowadzi lub prowadzi kierowca. teoretycznie ja nic nie robię (chociaż rozmawiamy o sprawach służbowych, robię notatki itp.) tylko siedzę i sobie jadę.... wyruszamy rano o 6, a wracamy o 20. takie sytuacje są bardzo częste, a wyjazdy dość dalekie. Kadrowa mówi, że nic mi się nie należy za czas, w którym jadę jako pasażer, ale dla mnie moja praca nie trwa 8 godzin, ale mam "wyrwane z życiorysu" 14. dostanę diety 15 zł i to ma być cała "zapłata". Czy mam możliwość dochodzenia jakiegoś wynagrodzenia za czas, który jednak pracodawca mi zagospodarował? w końcu moim miejscem pracy jest urząd, a jadę z nie turystycznie, tylko z polecenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

co za roszczeniowość? chamstwo!

po godzinie 16 czy 17 jest to mój czas! mój mojej rodziny, dziecka itd..... jeżeli jadę samochodem (nie dla siebie, nie dla przyjemnośći) to jest to praca - tak było przez L A T A! ja wyjeżdżam o 17 i do klienta dojeżdżam dopiero o 22- 22:30 dlaczego 5 czy 6h mojego życia ma być gratis dla firmy która nie chce mnie puścić nawet 15 min wcześniej jak muszę do lekarza czy po dziecko, ale trzymanie do 17:30 i kopniak w tyłek do klienta jedź jest OK!

każdy kto jeździ służbowo, zwłaszcza dużo powinien mieć tachograf w osobowym samochodzie, ten czas nocne godziny w aucie i normalne godziny pracy powinny być sumowane. Każdy dla którego takie wyjaśnienie jest normalne jest debilem który nigdy nie przepracował tygodnia w takim systemie pracy. To jest n i e w o l n i c t w o.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co za roszczeniowość? chamstwo!

po godzinie 16 czy 17 jest to mój czas! mój mojej rodziny, dziecka itd..... jeżeli jadę samochodem (nie dla siebie, nie dla przyjemnośći) to jest to praca - tak było przez L A T A! ja wyjeżdżam o 17 i do klienta dojeżdżam dopiero o 22- 22:30 dlaczego 5 czy 6h mojego życia ma być gratis dla firmy która nie chce mnie puścić nawet 15 min wcześniej jak muszę do lekarza czy po dziecko, ale trzymanie do 17:30 i kopniak w tyłek do klienta jedź jest OK!

każdy kto jeździ służbowo, zwłaszcza dużo powinien mieć tachograf w osobowym samochodzie, ten czas nocne godziny w aucie i normalne godziny pracy powinny być sumowane. Każdy dla którego takie wyjaśnienie jest normalne jest debilem który nigdy nie przepracował tygodnia w takim systemie pracy. To jest n i e w o l n i c t w o.[/

Należy czytać ze zrozumieniem odpowiedzi, a nie burzyć się bezpodstawnie.

Sytuacja powyżej, na którą odpowiedziałam jest diametralnie różna.

Urzędniczka nie jeździ do klienta, ale jako pasażer towarzyszy szefowi w podróży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tak diametralnie różna. Tu i tu pracownik jest uszczuplany z prywatnego czasu pracy i nikt mu za to nie płaci. Co z tego że mnie ktoś zawiezie 4h w jedną stronę i 4h w drugą stronę a na miejscu mam zrobić 8h pracy? Jakbym chciał spędzić 8h w samochodzie to bym sobie wkoło bloku pojeździł :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Delikatnie chore są nasze przepisy.

Skoro pracuję 8 godzin dziennie a pracodawca zlecił mi wykonanie zadania w miejscowości oddalonej od firmy o 2 godziny jazdy, i dojeżdżam tam codziennie przez np. miesiąc, to codziennie jestem do dyspozycji firmy przez 12 godzin (2h dojazd + 8h praca + 2h powrót) a wynagrodzenie mam otrzymać jedynie za 8 godzin ? Więc 4 godziny jestem do dyspozycji pracodawcy za darmo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...
Dokładnie jest to bzdura . Zapłata za pracę powinna być za każdy czas w którym pracownik jest do dyspozycji nie ważne czy siedzi w biurze , na produkcji czy każą mu jeździć codziennie 4 godziny w jedną stronę albo płacą za to albo nie każą jeździć . Najgorsze w tym są teksty taki ludzi jak Zosia/Agnieszka " Bogdan, nie ma przymusu, ani nakazu pracy, tak było w latach 50-tych, teraz nie chcesz - nie pracujesz, biegasz albo jeździsz wkoło bloku" idąc tokiem tego rozumowania to najlepiej ogóle znieść całe prawo pracy i niech każdy robi co chce no bo przecież nikt na siłę pracownika nie trzyma i jak będzie chciał pracować to będzie pracowała a jak nie to nie a pracodawca jak będzie chciał go zatrudnić to zatrudni a jak nie to nie u już wszystko jasne ... po co komplikować . Sprawa powinna być prosta pracodawca chce aby pracownik jechał 4 godziny do miejsca pracy to powinien za to zapłacić i już a jak nie chce to niech go nie wysyła i już .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Proponuję założyć własną działalność i być pracodawcą, a nie popadać w skrajności, pracodawca płaci za pracę a KP jest dla pracownika i pracodawcy do przestrzegania, pracownik ma wykonywać polecenia pracodawcy - koniec.

Uwielbiam takie gadanie. Interpretacja tych przepisów jest debilna i nielogiczna i każdy normalny człowiek (oraz normalne firmy) to wie. Pracodawca ma silniejszą pozycję niż pracownik i dlatego ten drugi musi być chroniony prawem. W przeciwnym razie będzie po prostu wykorzystywany - historia pokazuje, że wszystkie "prawa" pracownicze musiały być wywalczone. Przed wprowadzaniem 8-godzinnego dnia pracy też był płacz i lament pracodawców, tak jak teraz lamentują (np. Lewiatany :) gdy się wspomni o 6 godzinach pracy. Tak samo z formami zatrudnienia - w Niemczech 90% ofert, jakie widziałem to umowy o pracę. W Polsce kombinowanie jest tak notoryczne, że aż zabawne. I można powiedzieć, że jeśli nie jesteś w stanie zachować rentowności firmy bez oszukiwania pracowników to nie zakładaj albo zamknij firmę. Nie znam przypadku, żeby to pracownicy systemowo krzywdzili pracodawcę i interesów tego drugiego trzeba było chronić - oprócz USA, gdzie lobby korporacyjne kupuje sobie ustawy, a ludzie dają się ogłupić "kapitalizmem".

Ad meritum: jak już było wielokrotnie powiedziane: wyjazd służbowy jest, jak sama nazwa wskazuje; "służbowy", nikt nie jedzie do klienta bo ma taką fantazję, tylko na polecenie pracodawcy i w jego interesie. Jeśli czyjąś pracą jest sprzedaż, obsługa klienta, programowanie etc., ale w opisie stanowiska pracy ma wpisane odbywanie podróży służbowych (i nawet przechodził obowiązkowe badania lekarskie pod tym kątem), to podróż służbowa jest jednym z jego obowiązków służbowych i powinien otrzymywać za nią wynagrodzenie albo czas wolny do odebrania. Jeśli prowadziłbym 1-os działalność i jeździł do klientów to paliwo, amortyzację auta i wszelkie inne koszty związane z podróżą doliczyłbym przecież do kosztów prowadzenia działalności.

Tak samo etatowiec czy jakikolwiek inny pracownik powinien mieć prawo doliczać sobie podróż służbową do czasu pracy. Jasne jak słońce. Mam szczęście pracować w firmie, w której oczywistym jest, że czas spędzany w podróży służbowej to czas pracy: jak jadę pociągiem to nawet pracuję czasem na laptopie, a jak jadę samochodem to zajmuje mi to mniej czasu, który potem przeznaczam jeszcze na pracę, ale w ramach 8h, na które się z pracodawcą umawiałem. Inna sprawa to taka, że pracuję w branży, w której firmy muszą konkurować o specjalistów. I jakoś nie płaczą, dając dobrowolnie dodatkowe dni płatnego urlopu itp. Ale jeśli ktoś nie ma szczęścia pracować w tak konkurencyjnej branży, to nie oznacza, że ma mniejsze prawa, a jego czas jest nic niewarty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam takie gadanie. Interpretacja tych przepisów jest debilna i nielogiczna i każdy normalny człowiek (oraz normalne firmy) to wie. Pracodawca ma silniejszą pozycję niż pracownik i dlatego ten drugi musi być chroniony prawem. W przeciwnym razie będzie po prostu wykorzystywany - historia pokazuje, że wszystkie "prawa" pracownicze musiały być wywalczone. Przed wprowadzaniem 8-godzinnego dnia pracy też był płacz i lament pracodawców, tak jak teraz lamentują (np. Lewiatany :) gdy się wspomni o 6 godzinach pracy. Tak samo z formami zatrudnienia - w Niemczech 90% ofert, jakie widziałem to umowy o pracę. W Polsce kombinowanie jest tak notoryczne, że aż zabawne. I można powiedzieć, że jeśli nie jesteś w stanie zachować rentowności firmy bez oszukiwania pracowników to nie zakładaj albo zamknij firmę. Nie znam przypadku, żeby to pracownicy systemowo krzywdzili pracodawcę i interesów tego drugiego trzeba było chronić - oprócz USA, gdzie lobby korporacyjne kupuje sobie ustawy, a ludzie dają się ogłupić "kapitalizmem".

Ad meritum: jak już było wielokrotnie powiedziane: wyjazd służbowy jest, jak sama nazwa wskazuje; "służbowy", nikt nie jedzie do klienta bo ma taką fantazję, tylko na polecenie pracodawcy i w jego interesie. Jeśli czyjąś pracą jest sprzedaż, obsługa klienta, programowanie etc., ale w opisie stanowiska pracy ma wpisane odbywanie podróży służbowych (i nawet przechodził obowiązkowe badania lekarskie pod tym kątem), to podróż służbowa jest jednym z jego obowiązków służbowych i powinien otrzymywać za nią wynagrodzenie albo czas wolny do odebrania. Jeśli prowadziłbym 1-os działalność i jeździł do klientów to paliwo, amortyzację auta i wszelkie inne koszty związane z podróżą doliczyłbym przecież do kosztów prowadzenia działalności.

Tak samo etatowiec czy jakikolwiek inny pracownik powinien mieć prawo doliczać sobie podróż służbową do czasu pracy. Jasne jak słońce. Mam szczęście pracować w firmie, w której oczywistym jest, że czas spędzany w podróży służbowej to czas pracy: jak jadę pociągiem to nawet pracuję czasem na laptopie, a jak jadę samochodem to zajmuje mi to mniej czasu, który potem przeznaczam jeszcze na pracę, ale w ramach 8h, na które się z pracodawcą umawiałem. Inna sprawa to taka, że pracuję w branży, w której firmy muszą konkurować o specjalistów. I jakoś nie płaczą, dając dobrowolnie dodatkowe dni płatnego urlopu itp. Ale jeśli ktoś nie ma szczęścia pracować w tak konkurencyjnej branży, to nie oznacza, że ma mniejsze prawa, a jego czas jest nic niewarty.

 

 

Podsumowując twój przydługi wywód, proponuję "wywalczyć" dla rzeszy umęczonych pracowników zmianę przepisów.

Powodzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 4 miesiące temu...

To ja zapytam inaczej.. Moja umowa o pracę to 8-16 (Jeżdżę po Polsce) sam ustalam terminy, godziny..

Jeżeli czas jazdy nie jest czasem pracy, wychodzę od klienta o 16:00 i jadę do hotelu..

O godzinie 8:00 wychodzę z hotelu i jadę do klienta (9:00-15:00) i po pracy wracam do hotelu o godz 16:00

Czy pracodawca może się "Przyczepić" o czas pracy, czy robię coś nie zgodnie z prawem pracy ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Gość czamcza

Co z sytuacją gdy podróż odbywam autem służbowym, wydanym w oparciu o indywidualną kartę ewidencji pojazdu. Samochód musi być odebrany i odstawiony w konkretne miejsce - nie mogę pojechać nim do domu i odstawić np. następnego dnia. Czy w takiej sytuacji, jadąc takim samochodem jestem w dyspozycji pracodawcy, czy też nie?

Dodatkowo na badaniach okresowych medycyny pracy miałem badania na kierowcę, choć nie mam tego wpisanego w zakres obowiązków?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
nie jestem do "dyspozycji" pracodawcy ale jednocześnie nie mogę dysponować swoim czasem według własnego uznania, bo wykonuję polecenie służbowe :D chora sytuacja.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość powolniak

W firmie oddziałowej kilku pracowników (na co dzień nie pracujących w terenie) autem służbowym jedzie na inwenturę do innego oddziału firmy. Poza godzinami prac inwentaryzacyjnych podróż w obydwie strony zajęła dodatkowe 5 godzin (bez zbędnych postojów). Pracodawca podpierając się orzecznictwem (z poprzedniej epoki) przedstawionym w niniejszym artykule, uzasadnia brak zaliczenia czasu podróży służbowej do czasu pracy tzn. odmówił zaliczenia tego czasu podróży do nadgodzin i zapłaty za te nadgodziny pracownikom. W tym przypadku nie były nawet rozpisane delegacje. Nie trudno zgadnąć ilu będzie chętnych na wyjazd na kolejną inwenturę, skoro żaden z tych pracowników w niezapłaconym czasie podróży, nie mógł zajmować się swoimi prywatnymi sprawami; zabawą z dziećmi, hobby, sportem itp.

Kto i w jaki sposób może wpłynąć na zmianę tego absurdalnego 40 'sto letniego orzecznictwa rodem wyjętego z systemu PRL i z pewnością na jego potrzeby przygotowanego ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...