Za 20 tyś. zł kupiłem 7 lat temu corollę od znajomego z przebiegiem 70 tys. W ciągu 7 lat przejechałem 100 000 i bezproblemowo sprzedałem za 8 900 zł choć była trochę poobijana i porysowana. Zatem spadek wartości jak na czas eksploatacji bardzo niewielki. Poza kosztami eksploatacyjnymi miałem jedynie koszty związane z naturalnym zużyciem, tj. wymiana tłumika (ok. 500 zł), nowe sprzęgło (800 zł z robocizną) i przednie reflektory, które zmatowiały i jedna usterka, tj. spalona cewka zapłonowa (koszt ok. 500 zł) Jeśli mógłbym coś polecić to wolałbym właśnie taką zadbaną używaną toyotę ze stosunkowo niewielkim przebiegiem i udokumentowanym serwisem lub podobnej klasy auto (najlepiej japońskie) niż nową dacię za większe pieniądze ale z relatywnie większym spadkiem ceny i, ryzykiem awarii i sporo niższym komfortem jazdy. .
Za 20 tyś. zł kupiłem 7 lat temu corollę od znajomego z przebiegiem 70 tys. W ciągu 7 lat przejechałem 100 000 i bezproblemowo sprzedałem za 8 900 zł choć była trochę poobijana i porysowana. Zatem spadek wartości jak na czas eksploatacji bardzo niewielki. Poza kosztami eksploatacyjnymi miałem jedynie koszty związane z naturalnym zużyciem, tj. wymiana tłumika (ok. 500 zł), nowe sprzęgło (800 zł z robocizną) i przednie reflektory, które zmatowiały i jedna usterka, tj. spalona cewka zapłonowa (koszt ok. 500 zł) Jeśli mógłbym coś polecić to wolałbym właśnie taką zadbaną używaną toyotę ze stosunkowo niewielkim przebiegiem i udokumentowanym serwisem lub podobnej klasy auto (najlepiej japońskie) niż nową dacię za większe pieniądze ale z relatywnie większym spadkiem ceny i, ryzykiem awarii i sporo niższym komfortem jazdy. .
W marcu minęło 5 lat jak kupiłem Toyotę Corollę E12 benzynę 1,4 rok 2004, z przebiegiem 91 tyś, km. Auto od pierwszego właściciela z Niemiec - udokumentowane. Dzisiaj na liczniku jest 119 tyś, km.- poza wymianą oleju nie robiłem nic, Wszystko działa jak w zegarku, nawet żarówki się nie przepalają. Auta używam codziennie w mieście. Tydzień temu pojechałem po 5 latach napełnić klimatyzację, bo wszędzie czytam, że należy to robić co roku. Niepotrzebnie straciłem 100 złotych, bo brak środka był znikomy, ale przynajmniej wiem co posiadam. Jeśli auto jest po kolizji, to prawdopodobnie klimatyzacja nie jest już szczelna i trzeba ją uzupełniać. Wiem, że mam jedno z najlepszych aut - jest bezawaryjne i tanie w eksploatacji. Jednak człowiek chce odmiany, dlatego szukam równie dobrego lecz dającego więcej frajdy i przyjemności z jazdy. W obecnej chwili moimi wybrańcami są: Nissan X-Trial I i Mercedes B170. Nie spieszy mi się, bo chcę auto dające radość a to wymaga wielu godzin czytania i przemyśleń... Dodam, że moim ideałem jest Toyota Land FJ Cruiser. Nie stać mnie na nią, ale może ktoś zna podobne wnętrze w mniejszym opakowaniu i do 30 tyś złotych.
Pozdrawiam: Tomasz