- Kategorie na forum:
- Księgowość|
- Kadry|
- Moja firma|
- Samorząd|
- Logistyka|
- Działy forum:
- Księgowość dla firm·
- Księgowość budżetowa·
- Kadry·
- Biznes·
- Prawo·
- Moto·
- Nieruchomości·
- Samorząd·
- Logistyka
Napisano 26 styczeń 2009 - 17:15
Napisano 30 listopad 2011 - 15:52
Napisano 30 listopad 2011 - 17:56
czy jezeli nie ma intercycy przed slubem to zrobienie rozdzielnosci majatkowej bedzie chronilo zarobki obecnej zony?Pozwolę sobie odpowiedzieć po kolei, tak, jak było w Pani tekście.
1.Nieuzasadnione byłoby wniesienie przez byłą żonę pozwu o podniesienie alimentów tylko dlatego, że Pani dużo zarabia. Pani nie ma obowiązku utrzymywania cudzych dzieci.
Intercyzę warto podpisać.
Napisano 30 listopad 2011 - 19:59
Napisano 30 listopad 2011 - 21:08
Czyli przy rozdzielnosci majatkowej nalezy zastrzec ze maz i zona po rowno partycypuja w kosztach utrzymania domu i wspolnego dziecka.W sytuacji, gdy ojciec partycypuje w kosztach utrzymania dzieci z poprzedniego związku, i pozostałe środki nie zaspokajają potrzeb dziecka z nowego związku i nie pozostaje na utrzymanie ojca, to są trzy wyjścia. 1) małżonkowie umówili się, że i dzieci, i dom, i męża utrzymuje nowa żona;
2) mąż występuje do Sądu o obniżenie alimentów;
3) obecna żona wnosi pozew o alimenty.
Należy pamiętać, że wszystkie dzieci są równe. Każde z nich ma swoje potrzeby, i te uzasadnione wraz z możliwością zarobkowania ojca- Sąd bierze pod uwagę wymierzając wysokość alimentów. Wiadomo, że gimnazjalista ma większe potrzeby niż trzylatek. Zakładam, że ojciec ma wolę partycypowania w kosztach utrzymania dzieci, a jego możliwości zarobkowania są ograniczone nie w wyniku unikania lepszego zarobkowania.
Napisano 30 listopad 2011 - 21:22
Napisano 30 listopad 2011 - 21:27
...przecież mogła mieć Pani takiego pecha, że się Pani taki mało zaradny mężczyzna trafił. I już na dom Pani nic od niego nie chce, niech on sam się utrzyma, i pokryje część kosztów utrzymania dziecka ;-) ....
Napisano 14 marzec 2017 - 17:30
Czy intercyza, rozdzielnosc majatkowa moze dotyczyc tylko jednej strony? Tzn ze zona nie bedzie utrzymywala meza ale jak zajdzie potrzeba to maz bedzie utrzymywal zone?
Witam, moi znajomi podpisali umowę, że wszystko jest po połowie (koszty), ale przypadku, gdy żona za obopólną zgodą zrezygnuje z pracy zawodowej, aby podjąć opiekę nad ich wspólnymi dziećmi to:
1) należy się jej X % dochodów rocznych męża, plus
2) mąż utrzymuje samodzielnie dom.
Intercyza, to dowolnie sporządzona umowa, zawierająca także takie rozstrzygnięcia.
Pozdrawiam.
Napisano 14 styczeń 2018 - 12:07
Dzień dobry, jak ta sytuacja wygląda prawnie w roku 2018?
Mam partnera, który ma dziecko z poprzedniego, nieformalnego związku.
Nie ma zasądzonych alimentów, dobrowolnie płaci umówioną sumę plus ma koszty związane z opieką nad dzieckiem, zabieraniem go do nas, do rodziny, na wakacje, prezenty zakupy odzieży czy obuwia.
Niejednokrotnie był straszony, że matka dziecka wniesie o alimenty i to w większej kwocie. Jednak od kilku lat ich zarobki brutto są wielokrotnie wyższe niż mojego partnera i podejrzewamy, że to jest powodem, że do tej pory nikt nie wniósł o alimenty.
Gdy wyjechał za granicę dobrowolnie płacić więcej.
Przelewał mi też wtedy pieniądze na utrzymanie domu (dzieci, rachunki, spłata rat kredytu) ale ja też całość swoich pieniędzy wkładałam w kredyt i utrzymanie.
W trakcie trwania naszego związku był 2 krotnie bez pracy, co trwało: 6mcy i 9mcy.
W tym czasie ja ponosiłam koszty utrzymania, rachunków, a także przelewałam mu pieniądze na te "umówione alimenty".
W tym czasie byłam po pierwszym porodzie na zasiłku macierzyńskim (przez okres 6-mcy był bez pracy)
I Podobnie sytuacja wyglądała gdy urodziłam drugie dziecko, będąc na zasiłku macierzyńskim- partner był bez pracy (9mcy).
Po tym czasie znalazł pracę w PL, w zawodzie. Wynagrodzenie jest niskie jak na nasze potrzeby.
Z mojego zasiłku macierzyńskiego pokrywałam wszystkie wydatki, a on od czasu do czasu zrobił jakieś zakupy.
Za mieszkanie nigdy nie zapłacił rachunku.
Mieszkanie jest moja własnością. Twierdzi, że to co moje to powinnam sama utrzymać. Twierdzi, że ja mając większe finanse nie powinnam żądać żadnych pieniędzy ani na dzieci, ani na rachunki.
Ma poczucie obowiązku tylko wobec swojego pierwszego dziecka.
Ja już nie mam ochoty godzić się na to gdyż on ma poczucie, że nie miałby nic dla siebie gdyby jeszcze mi płacił połowę kosztów utrzymania i połowę kosztów na dzieci.
A fakt jest taki, że w domu nie chce mu się nic sprzątać, siedzi wiecznie w komórce i chodzi do swojej pracy. Krytykuje moją pracę w domu i nie ma zamiaru pomóc mi wrócić na rynek pracy (mam własną działalność- musiałam się też przekwalifikować gdyż ze względu na zdrowie nie mogę już wykonywać poprzedniego zawodu- jest to niemożliwe, warunki pracy należą do bardzo trudnych, uniemożliwiających mi pracę)
Do dzieci od lat wstaję w nocy ja, czasem zdarzy się, że wstanie on. Zajmuję się w większej części dziećmi i prawie zawsze w większej części domem (piorę, sprzątam, gotuje, robię zakupy).
Ślubu nie braliśmy, bo nie wiedziałam, jak ta sytuacja ma się prawnie. Niestety słyszałam, że pomimo intercyzy jego dziecko może zawsze żądać większych alimentów z mojej części dochodu gdyż po zawarciu związku małżeńskiego będzie ono należeć do "naszej rodziny" o cym chyba stanowi kodeks rodzinny więc nasze cywilne umowy sa mniej ważne niż potrzeby dziecka ( jeszcze śmieszniejsze jest to, że gdy złożył wniosek o 500plus- uzyskał informację , że dla nich jego dziecko nie należy do jego rodziny i mając 3 dzieci otrzymujemy tylko jedno 500zł)
W tym całym układzie ( matka jego 1 dziecka i jej mąż, mój partner i ja) tylko ja posiadam wyższe wykształcenie, kilka dyplomów, doświadczenie zawodowe na kilku stanowiskach, nowe wykształcenie zawodowe, z którym obecnie związana jest moja działalność. Jestem kobietą, która niedawno zakończyła edukację, poświęciłam swój czas, zdrowie i pieniądze swoje i rodziców, podwyższałam swoje kwalifikacje, pracowałam na dwóch etatach, urodziłam dwoje dzieci, dbałam o dom, rodzinę i o to by mu przelać pieniądze gdy tego potrzebował.
A teraz słyszę tylko, że on robi zakupy to wystarczy. I że musi płacić na dziecko- to pierwsze i że ono zawsze może żadać więcej. Ani razu nie wspomniał o zwiększeniu swoich kosztów gdy urodziło się pierwsze dziecko oraz gdy urodziło się nam drugie dziecko. On twierdzi, że pierwsze dziecko ma większe prawa do pieniędzy bo na nie musi płacić. A na nasze nie musi? Bo są z nami? Bo ja mam duże finanse? Mnie nie interesuje, że tamta kobieta prowadziła inne życie, że nie robiła w życiu tego co ja. Nie zgadzam się nawet, że nasze dzieci mogą mieć wspólne i takie same wymagania. Uważam, że moje mają znacznie większe bo ja od samego początku wydaje na nie dużo więcej i zapewniam naszym dzieciom znacznie wyższy standard niż ona. Pomijam fakt, że jej mąż pracuje od kilku lat za granicą i mają wyższe zarobki brutto, że nie płacił na swoje dziecko z poprzedniego związku zasądzonych sądownie alimentów, że mając te zarobki przedstawili w sądzie, że nie mają z czego żyć, poprzynosili fikcyjne faktury, kredyty.
Skoro ja latami się poświęcałam, żeby mieć to co mam, oraz żeby moje dzieci miały to co mają, to dlaczego mam się zastanawiać czy intercyza jest moim zabezpieczeniem i moich dzieci czy nie? jak ta sytuacja wygląda prawnie w bieżącym roku?
Chciałabym dać szansę naszemu związkowi. Tłumaczę partnerowi, że tu gdzie mieszka też ma zobowiązania finansowe i moim zdaniem matka jego pierwszego dziecka nie może tego podważyć. Że nasze dzieci mają wyższy standard życia i wyższe uzasadnione potrzeby bo to ja jestem ich matką i im to zapewniam, ale nie może całość finansów spadać tylko na moje barki. Przecież nie można porównać alimentów dziecka, którego matką jest na przykład wykształcona prawniczka do alimentów dziecka Pani, która pracuje w sklepie czy jest sprzątaczką (bo taką drogę wybrała, nie uczyła się, nie pracowała na 2 etatach by mieć doświadczenie, nie zarywała nocy itd) nie ma wykształcenia i nie ma możliwości aby zarabiać więcej.
Czuję się jak bankomat. A wszyscy dookoła mi mówią, że mój partner to pączek w maśle.
Że nie ma pojęcia, że nie musi płacić na pierwsze dziecko aż tyle, bo ma pracę w zawodzie, nigdy nie uchylił się od płacenia ( z moją pomocą), nie ma zaległości, płaci dobrowolnie i urodziło mu się dwoje dzieci, które powinien wliczyć w koszty utrzymania i koszty tych obecnych dzieci są wyższe, gdyż ich standardy życia są wyższe, utrzymanie i ich uzasadnione potrzeby są wyższe. A z pierwszym dzieckiem nawet nigdy nie ustalał jego potrzeb w sądzie. Płaci dobrowolnie i być może za dużą sumę.
Wszystko było fajnie dopóki się nie odezwałam, dopóki płaciła, dopóki godziłam się na wszystko siedząc cicho.
Napisano 14 styczeń 2018 - 12:24
Napisano 14 styczeń 2018 - 12:58
O intercyzę pytam, bo myśleliśmy o małżeństwie. Więc interesuje mnie obecne prawo i wyroki sądów.
Przykro mi ale naprawdę mając teraz 2 swoich dzieci i majac w związku z tym duże wydatki, nie chciałabym wejść w sytuację, w której musiałabym przedstawiać swoje dochody i majątek.
Prosiłam go o uregulowanie spraw w sądzie, kiedy wspominała o tym, że złoży pozew o alimenty, ale oni wtedy mieli i mają duże dochody jako małżeństwo i zrezygnowała. Jednak wiadomo ich sytuacja może się zmienić, bo jej np raz w roku wraca na 3-4 miesiące i "udaje bezrobotnego".
Ma potwierdzenia przelewów na dziecko. Reszta wydatków po jego stronie zapewniałam ja lub on kiedy mógł.
Teraz się z tego wycofałam bo nie jestem w stanie odłozyć np na samochód, który jest nam potrzebny, bo mieszkamy na wsi.
Napisano 14 styczeń 2018 - 13:12
Napisano 14 styczeń 2018 - 13:33
Rozumiem, dziękuję za odpowiedź.
Ja się tylko zastanawiam, jak to jest, ze jak ojciec płacący alimenty wejdzie w nowy związek to polepsza się mu stopa zyciowa i może się spodziewac pozwu o podwyższenie alimentów.
A sytuacja od strony kobiety wygląda tak , że jak wejdzie w związek z takim mężczyną z obowiązkiem alimentacji, który ma zobowiązania to może być ciągana po sądach ( bo np ma duże zarobki, na które sama zapracowała) to jej stopa zyciowa się nie liczy? Przecież gdy zostanie zobowiązana do utrzymywania nowego męża , wspólnych dzieci, domu, po to by ten mógł płacic alimenty to jej stopa zycia znacznie sie obniża. Znacznie. Prawo rodzinne jest bardzo niesprawiedliwe.
Niestety w tej sytuacji raczej ślubu nie będzie. Przykre ale prawdziwe.
Napisano 04 grudzień 2020 - 01:35
Napisano 04 grudzień 2020 - 09:18
Ma 22 lata i dopiero jest w liceum? Suuper, w takim tempie to do emerytury będzie potrzebować pomocy finansowej zamiast zrobić coś na własny rachunek.
Skoro uczy się zaocznie to może dorobić sobie na utrzymanie. To co odpisała do Sądu nie zawsze musi być prawdą, a papier wszystko przyjmie.
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
Guest_Eleonora - dziś, 01:53
Guest_Józek - dziś, 01:51
Guest_Waldemar - dziś, 01:45
Guest_Tomasz - dziś, 01:42
Guest_Andrzej - dziś, 01:35
Guest_Adrian - dziś, 01:33
Guest_Grzegorz - dziś, 01:07
bakarat - dziś, 00:07
Guest_Gość - wczoraj, 23:53
Urszula_75 - wczoraj, 23:38
michal.malinski - wczoraj, 23:17
Guest_Piotr - wczoraj, 23:11
Guest_Kama - wczoraj, 22:37
Guest_Bożena - wczoraj, 22:14
Guest_Arnold44545 - wczoraj, 22:07